Inspirowane przez

  • 6 lat temu
  • 0


  • Jest taka scena w nie tak odległej historii kina, która mną zawładnęła i której te zdjęcia są dedykowane
    Jest taka scena w nie tak odległej historii kina, która mną zawładnęła i której te zdjęcia są dedykowane

    W tej scenie pięknie mieszają się kobiecość, siła, seksapil, zmysłowość, determinacja i przeświadczenie o konieczności podejmowania odważnych decyzji, które są nieuchronne. A przy tym jest to jedna z tych scen, które dzięki warstwie kostiumowo-charakteryzatorskiej zapadają w pamięć na zawsze.

    „Bękarty wojny”. Preludium sekwencji otwierającej wendetę. Shosanna, spiritus movens krwawego odwetu, buduje kolejne poziomy kostiumu wojowniczki: czerwona sukienka, czerwona szminka, uróżowione policzki, przyczernione brwi. Dopełnieniem wojennych barw jest czarna woalka zsuwana na twarz jak przyłbica.

    Oj, jak bardzo ta scena siedzi mi w głowie.

    I stąd właśnie ten wpis, inspirowany kruchością i siłą. Lubię taką grę przeciwieństw, w którą genialnie wpisuje się jakże fotogeniczna czarna woalka niedbale upięta w fascynator. I czerwona sukienka, bo to przecież oczywiste, że czerń kocha się z czerwienią.

    Fot. Maciej Burzykowski

    komentarze

    Dodaj komentarz

    Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.