Kiss kiss, bang bang. Bang!

  • 7 lat temu
  • 0


  • Najpierw urzekła mnie reklama (nagi Marc Jacobs osłaniający strategiczne miejsca ciała wielką butlą), potem zabawny flakonik, aż wreszcie sam zapach. Właśnie w takiej kolejności polubiłam się z Bang.
    Najpierw urzekła mnie reklama (nagi Marc Jacobs osłaniający strategiczne miejsca ciała wielką butlą), potem zabawny flakonik, aż wreszcie sam zapach. Właśnie w takiej kolejności polubiłam się z Bang.

    Bawi mnie ta wgnieciona buteleczka. Kręci kompozycja zapachowa. Jej podstawą jest pieprz w nieumiarkowanych ilościach i wszelkich odmianach. Osadzony w nucie głowy biały, różowy i czarny drażni i nęci. Uwielbiam pieprz! I to zarówno w jedzeniu, jak i perfumach.

    Z ciekawości przejrzałam opinie internetowych aspirujących autorytetów perfumeryjnych. Większość z nich pisze, że Bang są nudne, prostackie, jednowymiarowe (ta obezwładniająca pieprzność!) i nie mają szans na to, by stać się klasyką. Nie żebym się przejmowała recenzjami, ale pragnę zauważyć, że Bang nie aspirują do bycia wiekopomną kompozycją. Mają być pikantne i dowcipne, tu i teraz. Tylko tyle.

    Chociaż od chwili premiery Bang upłynęło siedem lat, ja z każdym ich powąchaniem chcę do nich wracać. W mikroskali, skali jednego użytkownika, to chyba całkiem dobrze o nich świadczy.

    Fot. Ewa Kamionowska

    komentarze

    Dodaj komentarz

    Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.