Najpierw włączcie:
Potem to:
A potem właściwie dowolny kawałek Massive Attack, może być ten:
Soundtrack już jest. Teraz zdjęcia.
Przyznaję: punktem wyjścia tego wpisu był „Ślepnąc od świateł”, serial, który pochłonął mnie w kilka sekund i przygniótł oniryczną, transową atmosferą, z całą tam pokazaną Warszawą. Taką ją widzę: szaro-czarną, z niebiesko-zieloną poświatą, posępną i brudną, i czasami obrzydliwą, i słodką, i błyszczącą jak cukierek w złotym papierku.
Zachciało mi się mieć kilka stopklatek z nieistniejącego serialu, którymi chciałam złapać klimat stolicy. Kiedy tylko zobaczyłam zdjęcia, wiedziałam, że w tym secie w roli głównej wystąpiło światło, zmienne, bardzo kapryśne. Raz ciepłe, raz zimne, potem z różową poświatą, potem zieloną. Momentami narkotyczne, zawsze melancholijne: wieczorne światło Warszawy.
Efekty poniżej.
Fot. Maciej Burzykowski