
To właśnie denimowe katany jako pierwsze w nowych kolekcjach najszybciej przyciągają moją uwagę. I pewnie dlatego kurtki dżinsowe stanowią dziś najbardziej sukcesywnie rozrastającą się subkategorię w segmencie okryć wierzchnich mojej szafy.
Główna bohaterka tego wpisu od razu wydała mi się brakującym ogniwem. Wiedziałam, że muszę ją mieć. Intuicja mnie nie zawiodła: szybko się przekonałam, że to istny – uwaga, brzydkie słowo – must have.
Najchętniej nosiłabym ją okrągły rok, do wszystkiego, ale najlepiej czuję ją w towarzystwie innych dżinsowych elementów garderoby. Ponieważ to typowy oversize, mieści pod sobą wiele. A ja z rozkoszą wkładam pod spód a to koszulę z przedłużonym tyłem, a to rozkloszowaną (bardziej lub mniej) sukienkę, a to wreszcie kamizelkę albo kolejną kurtkę z denimu.


Fot. Maciej Burzykowski