Dzisiaj debiut. Premiera nowego na stronie formatu – wideo z backstage’u. Na pierwszy ogień poszła prezentacja najnowszej kolekcji MMC na sezon jesień-zima 2017/2018.
Celowo nie włożyłam w tło żadnej muzyki. Zostawiłam właściwe chwili dźwięki, bo one w końcu też robią klimat. Dzięki temu możecie posłuchać komend reżyserującej pokaz Kasi Sokołowskiej czy uroczego przekomarzania producenta Michała Reja i asystentki reżyser Kasi Stefaniuk. Mam nadzieję, że w minutę i 34 sekundy poczujecie dynamikę zakulisowej atmosfery.
Z grubsza
Powinnam chyba zacząć od tego, że z wysokim prawdopodobieństwem każdą kolekcję autorstwa Ilony Majer i Rafała Michalaka mogę w ciemno uznać za świetną. Dlaczego? Bo jak niewielu innych polskich projektantów zbratani są z, nazwałabym ją, precyzyjną nonszalancją. Którą uwielbiam! Głęboko zasadzona w DNA marki stanowi oś centralną wszystkich projektów, które cechują ponadto dbałość o detal, matematyczna wręcz pedanteria w stosowaniu cięć i staranność w dopasowaniu formy do rodzaju tkaniny.
Wobec powyższego, chyba nie muszę jakoś specjalnie dowodzić, że i najnowsze dzieła duetu MMC bardzo mnie do siebie przekonały.
Jesień-zima 2017/2018 stoi u MMC pod znakiem grunge’owej dezynwoltury, która to objawiła się pod postacią przydługich, wyciągniętych swetrów czy niedbale zapiętych koszul. Niech żyją lata 90.! Ale też lata 80., którymi zapachniało mi za sprawą pudełkowych kraciastych marynarek i przetykanych błyszczącą nitką tkanin.
Z kolei połyskujące, oblekające ciało suknie i jedwabne, pocięte koszule odczytuję jako interpretację stylu bieliźnianego. Ale nie romantycznego, tylko raczej tego z hardrockowym i erotycznym twistem – patrz: zestawiony z czerwoną sukienką biały pasek w roli obroży na szyję (#mrau).
Detale
Figlarnie i jednocześnie dosadnie zabrzmiało w tej kolekcji dobranie zarówno do sukienek, kostiumów kąpielowych, jak i spodni z wysokim stanem kabaretek. Nie zabrakło, bo jakże by mogło, efektownych i przy okazji superpraktycznych puchówek. Znalazły się futra, sztuczne futra: olbrzymie, z monstrualnymi rękawami (#mrau), zdolne zawstydzić okrycia wierzchnie bohaterek „Dynastii”. Świetne! Na mnie największe wrażenie zrobiły te łączone ze złotą tkaniną.
Uwagę zwracały buty: lakierowane szpilki kaczuszki i botki ze stylizowanymi na kowbojskie cholewkami, ale przede wszystkim potężne kozaki, skrzyżowanie obuwia motocyklisty, Moonbootów i poczciwych Relaksów (#nosiłabym). Makijaż: fajne wyglądało to grunge’owe, efektownie ciężkie, polakierowane na czarno oko, a jeszcze fajniej połączenie wiśniowych ust, gołej powieki i kresek-naklejanek w kolorze złota. Bardzo też do mnie przemawiała biżuteria: geometryczna, prosta, jaką sama chętnie bym nosiła.
Co jeszcze z tej kolekcji widziałabym we własnej szafie? Wspomniany złoto-futrzany płaszcz. Nosiłabym go do niebieskich dżinsów z wysokim stanem, białych sneakersów i mocno skręconych loków. Zastanawiam się, czy przekonałabym się do swetra i szala z olbrzymim napisem Censored, motywem przewodnim kolekcji. Z wielkim logiem marki miałabym problem, ale przekorna autocenzura wydaje mi się zabawna.
Próba
Makijaże, fryzury, dodatki
Chwila przed pokazem
…i po pokazie. Projektanci MMC z modelkami
MMC, kolekcja jesień-zima 2017/2018
Buty MMC x Badura, biżuteria Elixa, kabaretki Gatta
Makijaż/manikiur Inglot, fryzury Schwarzkopf
Wideo Ewa Kamionowska
Fot. Maciej Burzykowski, Ewa Kamionowska