Bawi mnie ta wgnieciona buteleczka. Kręci kompozycja zapachowa. Jej podstawą jest pieprz w nieumiarkowanych ilościach i wszelkich odmianach. Osadzony w nucie głowy biały, różowy i czarny drażni i nęci. Uwielbiam pieprz! I to zarówno w jedzeniu, jak i perfumach.
Z ciekawości przejrzałam opinie internetowych aspirujących autorytetów perfumeryjnych. Większość z nich pisze, że Bang są nudne, prostackie, jednowymiarowe (ta obezwładniająca pieprzność!) i nie mają szans na to, by stać się klasyką. Nie żebym się przejmowała recenzjami, ale pragnę zauważyć, że Bang nie aspirują do bycia wiekopomną kompozycją. Mają być pikantne i dowcipne, tu i teraz. Tylko tyle.
Chociaż od chwili premiery Bang upłynęło siedem lat, ja z każdym ich powąchaniem chcę do nich wracać. W mikroskali, skali jednego użytkownika, to chyba całkiem dobrze o nich świadczy.
Fot. Ewa Kamionowska