
Nie to, że chciałabym być szczególnie odkrywcza, ale lubię czasami myśleć o ciuchach inaczej, znajdować ukryte funkcje, nadawać nowe znaczenie.
Bo kto powiedział, że jeśli kawałkowi materiału nadano formę kamizelki, trzeba go nosić jako kamizelkę? A nie na przykład jako spódnicę? Kto nam tego zabroni? No nikt, chyba, że my sami. A jeśli już odrzuci się produkcyjny nakaz, okazuje się, że kamizelka jako spódnica może wyglądać ciekawiej niż w pierwotnie nadanej jej roli.
Do takiej spódnicy fajnie pasuje ekstrawielka bluza (dowód kilka zdjęć poniżej) albo sweter XXL. Tymczasem zestawiłam ją przede wszystkim z peleryną z kimonowymi rękawami, uszytą z potężnej płachty ortalionu. Trudno ją okiełznać: tkanina jest śliska, przemieszcza się. Ale to też fajne, bo dzięki temu forma ewoluuje i peleryna raz staje się otulaczem, ale zaraz potem narzutką, bluzką i właściwie czym tylko chcemy.
Lubię takie figle.





I z bluzą

Fot. Maciej Burzykowski