Plumeti. Aż żal niszczyć tę efektowną tkaninę – z wzorem rysującym się na skórze w regularną, kropkowaną pajęczynę – dodatkiem jakiejkolwiek bielizny. To osłabia siłę jej rażenia, powoduje, że staje się nudna, przewidywalna, powtarzalna.
Jeśli więc nie muszę albo nie chcę, noszę ją na gołe ciało. I dodaję mocy, zestawiając ze skórzaną spódnicą. Niby taka grzeczna, model „porządna, sekretarska, ołówkowa, za kolanko”. Nu nu nu, nic z tych rzeczy. Jest ogień, jest #hot.
Fot. Maciej Burzykowski