Z czerwonym lakierem mam ambiwalentną relację. Wiem, że seksowny, wiem, że kobiecy, a jednak na moich paznokciach wygląda obco. Nie ta energia.
Czasami wyciągam cudem ocalałą buteleczkę starego Inglota. Ma chyba z dziesięć lat, a jej zawartość nic nie zgęstniała (brawa za formułę!). I tak po raz kolejny testuję czerwień na paznokciach, próbuję, czy mi się przypadkiem nie odmieniło.
Nie odmieniło. Choć wygląda fajnie.
Fot. Ewa Kamionowska