Czar lureksu, czyli kiedy skarpety są w porządku

  • 7 lat temu
  • 0


  • Lubię, gdy w codziennych stylówkach pojawia się błysk, ale z umiarem, w intrygującym detalu. Taka lureksowa nitka w skarpetkach: niby niewiele, a sprawia, że całość skręca w kierunku dyskoteki.
    Lubię, gdy w codziennych stylówkach pojawia się błysk, ale z umiarem, w intrygującym detalu. Taka lureksowa nitka w skarpetkach: niby niewiele, a sprawia, że całość skręca w kierunku dyskoteki.

    Podkolanówek nie noszę od podstawówki. Zakolanówki zostawiam japońskim dzierlatkom, które chętnie zestawią je z rozkloszowaną spódnicą i koszulą. Ale krótkie skarpetki są w porządku.

    Parę lat temu przerabiałam kolorowe skarpety, najchętniej we wzory, najlepiej geometryczne, noszone głównie do spodni. Wciąż zresztą uważam – i nie będzie to odkrywcze – że nie ma to, jak dżentelmen świecący kostką odzianą w ekscentryczną skarpetkę zestawioną z perfekcyjnie skrojonym garniturem. Taka nowa klasyka.

    Ale dzisiaj dla siebie wybieram skarpety, które mogą udawać przedłużenie buta. Na przykład takie czarne, lekko transparentne, z lureksową nitką mieniącą się w słońcu na srebrno, zielono i różowo. Czad. Cała reszta jest prosta, w mojej ulubionej czerni.

    Fot. Maciej Burzykowski

    komentarze

    Dodaj komentarz

    Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *. Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.