Mają szerokaśne nogawy i są w idealnie błękitnym odcieniu dżinsu. Są delikatnie poprzecierane, acz nieprzesadnie, tam, gdzie trzeba i gdzie to nie wnerwia. Oto pory totalne. Takie, jakie sobie wymyśliłam.
Marki dostępne w Polsce takiego fasonu nie prowadzą. To znaczy niby są szerokonogawkowce, ale jeśli bierzesz te we właściwym dla siebie rozmiarze, okazuje się, że mają one nogawki wprawdzie niewąskie, ale też szerokie niesatysfakcjonująco.
System trzeba wziąć sposobem i kupić spodnie w pożądanym fasonie, ale kilka rozmiarów za duże. I wtedy można mieć pory, o jakich się myślało. Trzeba jeszcze zhakować zapięcie (niezbędne igła, nitka, zręczne paluszki). I voilà! Ma się, co się chciało, a nie na co się było skazanym.
Fot. Maciej Burzykowski