Lubię ten zestaw. Po pierwsze dlatego, że wygląda OK zarówno za dnia, jak i wieczorem. Po drugie za właściwości jego poszczególnych elementów.
Ołówkowa spódnica ekstra wyciąga sylwetkę, a podkreślając biodra, dodatkowo dyscyplinuje ciało i przydaje mu kształtów boskiej Sophii Loren. Z kolei ta biała koszula jest ideałem w kategorii „strojów, które nie są za bardzo”: ani za bardzo dopasowane, ani zbyt oversize, ani przesadnie formalne, ale też nie za mocno swobodne. Trochę męska (co cenię), ale też nie do końca. Warto mieć.
Gdyby to była sięgająca przed kolano spódnica z poprawnej wełenki, a bluzka bardziej wcięta w talii, śmiało można by to zestawienie sprzedać sekretarce (oj, przepraszam, asystentce) albo pracownicy działu marketingu, która chce podbijać świat w idealnie schludnym mundurku. Na szczęście diabeł tkwi w szczegółach, a w tym przypadku w rajtuzkach. Rajstopy w kropki – tak bardzo w stylu lat 80. – wystarczają, by widmo mało seksownego, korporacyjnego szyku oddaliło się w podskokach.
PS a jeśli powiem, że ta stylówa kojarzy mi się z Kim Basinger w „9 i pół tygodnia”, to będzie zuchwałość, czy niekoniecznie? Bo kojarzy mi się.
Fot. Maciej Burzykowski